Urojenia spychaja w przepasc nas
Pelzam po dnie odbijam sie od scian
Dni kochanie nie latwych nadszedl czas
Pelzaj po mnie nie czuja cieazaru nas
Daj z siebie cos czego mi nigdy dosc
Wnikaj az kochanie w ciala katatonie
Brzmi banalnie wyssnay z palca strach
Lecz w twej glowie co z Ciebie wyssie ja
To dam o czym to rade dasz no kto?
Wnikaj az kochanie w ciala katatonie
Wnikaj az stracisz oddech w jutra anhedonie
Wkoncu daj z siebie cos czego mi nigdy dosc
No to daj z siebie cos czego mi nigdy dosc
Wnikaj az kochanie w ciala katatonie
Wnikaj az stracisz oddech w jutra anhedonie